Koniec semestru to jak wszędzie czas Armagedonu. W czwartek nie mieliśmy już na szczęście zajęć i mogłam spokojnie uczyć się chemii i anatomii. Dzisiaj zaliczyłam anatomię - połączenia kończyny piersiowej i stawy. Jestem bardzo zadowolona, bo ewidentnie moja karta prosektoryjna wykazuje tendencje wzrostową jeżeli chodzi o oceny. Dostałam 2 pytania: stawy kontaktujące i niekontaktujące oraz staw ramienny. Informacje wyrzucałam z siebie jak mała maszynka, żeby tylko o czymś nie zapomnieć, wszystko co przychodziło do głowy - jak najszybciej. DrW był w bardzo dobrym humorze, bo wpisał 5.0. Idąc na salę miałam wrażenie, że dalej nic nie umiem mimo wczorajszo-dzisiejszego rycia do 3. No może nie tak ciągłego, bo kiedy przedawkowałam kofeinę i nie mogłam się już skupić zostałam zbombardowana zabawnymi zdjęciami i filmami.
Kukiełkowa wojna
Od kiedy wróciłam jadę zawzięcie z chemią. Mam obawy, że egzamin nie będzie takie proste jak kolokwium premiowe. Szczególnie, że ma być dużo organiki, którą średnio lubię. Trochę jestem już zmęczona, a przecież noc jest taka długa. Bardzo lubię uczyć się w nocy - idealna cisza! Chociaż czasami uczenie się wygląda tak:
This is how Emilia studies.
Dzisiaj miałam w sumie i szczęście i pH :)
A dzisiaj chciałam pozdrowić Piotrka i Jego Babcię :) Miło mi, że grono moich czytelników jest tak zróżnicowane i nie tylko moja Babcia to czyta - Ciebie też moja kochana Babciu Ewo pozdrawiam oczywiście :) Dobra Mamo Ciebie też, bo zaraz zadzwonisz oburzona <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz