W poniedziałek była immunologia, ale tym razem bez fajerwerków. Zimno jak zawsze więc opuściłam wykład. Oczywiście mam wyrzuty sumienia, ale w nocy miałam gorączkę i dusiła się więc to było bez sensu. Wtorek za to był cudowny. Etyka jak etyka, było o świętych. Ogromny podziw wzbudza we mnie szacunek Ojca do nas. Było trochę o św. Franciszku i św. Rochu. Wiecie, że św. Roch jest patronem polskich lekarzy weterynarii? Kiedy był wygnany z miasta jedzenie donosił mu mały piesek. I pewnego dnia za pieskiem przyszedł jego właściciel, który pomógł Rochowi. Piesek, nazywany Roszkiem, nie opuścił go już nigdy. Później szybciutko na angielskim robiliśmy wywiad z pacjentem i pisanie case raport (czyli opisu przypadku). Epidemiologia jak epidemiologia. Największą atrakcją jest prowadzący, który jest szałowy w pozytywnym sensie. Ostatnio zamiast notować zaczęłam skupiać się na tym co mówi i notować temat zajęć. Ma ogromną wiedzę i próbuje nam za wszelką cenę pokazać jak istotną rzeczą w pracy lekarza weterynarii jest znajomość chorób zakaźnych oraz jak reagować w przypadku wybuchu epidemii. Później ćwiczenia z mikrobiologii - cudowne! Założyłam hodowle Salmonelli! Później robiliśmy jeszcze jako jedyny kierunek test API - nawet studenci medycyny nie są tak lubiani przez CMUJ jak my.
Dalej czytaliśmy testy API i robiliśmy kilka innych doświadczeń z pałeczkami gram ujemnymi. Prowadzący był świetny! Czy wszyscy mikrobiologowie (obu płci) są tak zakochani w swojej działce i tak fantastycznymi ludźmi? To niesamowite! Środa była już wolna więc pobiegłam oddać książki do biblioteki jagiellońskiej i szybciutko na autobus :) Teraz siedzę sobie już spokojnie szczęśliwa w domku cudownie pachnąc jeszcze troszkę końmi, bo miałam cudowną możliwość posiedzieć w stajni i pojeździć. Konie są cudowne, szczególnie te w ośrodku Eden w Myczkowcach :) No i instruktorka miód malina - lepszej i bardziej wsłuchanej w konie przy tym równej babki nie znajdziecie ^^ Pojeździłam na moim ukochanym Rusłanie i trochę poczyściłam dziadeczka Oskana :) W czasach gdy starość mniej mu dokuczała był moim ukochanym szport kucem ujeżdżeniowym. A na zdjęciu moja kara miłość z którą Was zostawiam na najbliższy czas :)
PS Czekam na opinię i pozdrawiam!