piątek, 11 marca 2016

Konikowo-krowio- jednorożcowy szał

Ostatnio dopadło mnie jakieś przeziębienie, więc o ostatnich kilku dniach opowiem dopiero dzisiaj. W środę miałam ambitny plan aby wcześniej wstać i zrobić porządniejsze notatki z topograficznej. Nie wiem, ale jak zawsze wyłączyłam sprytnie budzik i sama na szczęście obudziłam się dopiero po 9. Wykład był na 10 więc spokojnie zdążyłam. Cały wykład oraz ćwiczenia z fizjologii były poświęcone pracy serca. Czytaliśmy różne EKG. Czas minął dość szybko i po południu spotkałam się z Justynką. Atmosfera dalej urodzinowa więc wybrałyśmy się do mojej ukochanej Botanicki na bajgla. Rozpakowałam pięknie zapakowaną paczuszkę a tam... Krowia poducha! Jeszcze raz za nią dziękuję - jest idealna.

W czwartek anatomia topograficzna także zleciała szybko. Omawialiśmy okolice klatki piersiowej. Ale za tydzień wyjazd terenowy i zajęcia na żywych zwierzętach więc cudownie! Ostatnio rozpieszczają nas tymi zajęciami z żywymi zwierzętami. Pomiędzy ćwiczeniami z topograficznej, a wykładem był wykład z mikrobiologii. Omawialiśmy wybrane bakterie gram ujemne. Uwielbiam wykłady z mikrobiologii! Są jak niesamowita bajka, chociaż zakażenia bakteryjne wcale nie są bajkowe. Udało mi się też po południu zrobić notatki z topograficznej i narysować piękną krowę.


Dzisiaj mieliśmy dobrostan. Fantastyczne zajęcia o termografii. Obserwowaliśmy swoje ciało pod aparatem. Ćwiczenia były prowadzone przez rehabilitantkę koni oraz doktora, który wprowadził nas w podstawy termografii w bardzo wesoły sposób. Później była część praktyczna z Profesorem i przemiłą klaczą konika polskiego (oczywiście pan Profesor też był bardzo miły). Podnoszenie końskich nóg nie było dla mnie w sumie atrakcją, ale dla osób które nie mają styczności z końmi na pewno było to świetne doświadczenie. Ale i dla mnie znalazło się coś ekstra! Dla chętnych było wyciąganie języka i oglądanie jamy ustnej. Nigdy tego nie robiłam i trochę się wahałam, ale przecież do odważnych świat należy. Wsunęłam dłoń po bezzębnej części, złapałam język, przesunęłam na bok i udało się! Palce całe!
Niestety zrobiłam tylko jedno brzydkie zdjęcie dlatego wrzucę jeszcze dla zaspokojenia mojej potrzeby estetyki konika z internetu.

Później chciałam uczyć się immunologii, ale poszłam do Tk Maxxa. ten sklep powinien być dla mnie zamknięty. Ale kupiłam cudowny bidonik na wodę, yerbę i sok z jednorożcem i ptaszyskiem oraz uroczym napisem `always be yourself`.



4 komentarze:

  1. wspaniały konik na bidoniku zamknąć sklep bo będzie bankructwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla takich bidonków można bankrutować raz się żyje

      :D

      Usuń
  2. Ja myślę, że dla sklepu to złoty konsument :D Gorzej z portfelem Aferki, on na pewno za każdym razem płacze :P No ale ja też nie mogłabym się oprzeć takiemu bidonkowi, ale stety, niestety do TKMaxxu mam za daleko, a czasu brak na większe wyprawy ^^
    Podusia jest przepiękna! Masz szczęście, że wszyscy doskonale wiedzą, co Ci kupić :D
    No i podziwiam Twój talent plastyczny o.O A raczej rysunkowy. Jak się na tą wetę w końcu dostanę, to chyba będę Cię wykorzystywała do ogarniętych i przejrzystych rysunków :D Ja co najwyżej sześcian mogę narysować xD
    Pozdrawiam cieplutko,
    Ada :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, na studiach zawsze jest czas na takie wyprawy :D No tak jestem dość łatwym biorcą prezentów - byle był motyw zwierzątkowy to będzie dobrze :D Weterynaria rozwija na wszystkie strony, dobrze że nie widziałaś tych obrazków z wykładów hahaha :D śmiech na sali i wstyd xD

      Usuń