czwartek, 17 marca 2016

Poszukiwanie zapalenia myszy i nerwu podoczodołowego konia czyli zajęcia praktyczne

Ostatnie dni na studiach były bardzo aktywne i zimne dlatego też nic nie pisałam. Szczególnie, bo zimne oczywiście, bo po powrocie z uczelni chowałam się pod kołdrę. Weterynaria w pigułce nie pojawiła się przez problemy z internetem. Zbuntował się i koniec, a ten w telefonie... Nie umiem pisać notek na telefonie niestety. Właściwie najciekawsze były dwa dni: poniedziałek i dzisiaj. Ale od początku. W weekend robiłam notatki i uczyłam się. Brak internetu oczywiście bardzo temu sprzyjał. W poniedziałek tydzień zaczął się zajęciami na Ruczaju. Jak zawsze zimno do bólu. Ubrałam już bluze, sweter i kurtkę, a dalej telepałam się z zimna. Współczuję Profesorowi, bo jak zawsze był bardzo elegancki i podziwiam, że nie zamarzł. Wykład był ciekawy - odporność wrodzona. Ten sam temat poruszyliśmy na ćwiczeniach, gdzie dodatkowo wykonywaliśmy oznaczenia NO i szukaliśmy, która z dwóch myszek ma toczący się w organizmie stan zapalny.

Najpierw zrobiliśmy próbę. Wypełniliśmy pola od A1 do A11 NaNO3 rozcieńczając go PBS, a A12 był tylko PBS. Następnie dodając do niego odczynnik Griess A i B obserwowaliśmy zmianę barwy. Tam gdzie stężenie było największe pojawił się piękny odcień fioletowo- różowy, który stopniowo zmieniał się w delikatny róż aż do koloru bezbarwnego. Następnie zw polu B1 i B2 znalazła się próbka od myszy pierwszej a w B3i B4 od drugiej. Zdecydowanie mysz numer 2 miała toczące się zapalenie. Wszystko to robiliśmy w parach więc każdy miał szanse poćwiczyć pipetowanie, bo tutaj precyzja jest bardzo ważna. 


Wtorek minął szybko. Nie do końca dobrze się czułam więc opuściłam wykład z etyki. Na angielskim kontynuowaliśmy temat słownictwa związanego z badaniem zwierząt oraz na co trzeba zwrócić uwagę przy PE.Później epidemiologia i dobry żarcik prowadzącego `ile wam jeszcze zostało? 4 lata`. Hahaha :) Tak jeszcze trochę. Później seminarium z mikrobiologii. Tutaj uczyliśmy się jak pobierać próbki moczu, kału, wymazu z ran, oczu, ucha. Bardzo ciekawe i pożyteczne zajęcia. Środa to fizjologia. Ostatnio trochę się zaniedbują, bo mało ćwiczeń praktycznych :( Ale i tak lubię fizjologię! Na wykładzie układ oddechowy, a na ćwiczeniach mięśnie. Za to dzisiaj był super, super , super dzień! Wykład z mikrobiologii był jak zawsze fantastyczny. Pani Doktor jest tak zajawiona na mikrobiologię, że mogłabym codziennie słuchać jej wykładów przed snem jak najciekawszą bajkę wszechświata. Chociaż najfajniejsza rzecz była dopiero o 13.30 - zajęcia w stacji doświadczalnej z anatomii topograficznej.


 Dotarliśmy do Przegorzał sporo przed czasem i dzięki temu mogłam wygłaskać konie i psy więc mogę Was zarzucić zdjęciami koników polskich oraz beagle. Jak ktoś kocha zwierzęta to takie bycie przed czasem to czysta przyjemność. Mogę powiedzieć, że bardzo zaimponowała mi Pani Profesor ponieważ gdy tylko przyjechała przywitała się w pierwszej kolejności z... beaglami i końmi! Szacunek do pacjentów najważniejszy. Zostaliśmy podzieleni na 3 grupy. Na szczęście przypadł mi mój Pan Doktor od stołu, jak czasami go nazywamy Nasz Mistrz i dzisiaj Julia stwierdziła, że to nasz Sensei :) To jest urok studiów w małych grupach - wszyscy wszystkich znają i lubią. Pan Doktor bardzo dokładnie pokazał nam wszystko co omawialiśmy na ćwiczeniach na żywej, a właściwie bardzo żywej i ruchliwej klaczce. Sami szukaliśmy pulsu, nerwu podoczodołowego i bródkowego. Oglądaliśmy disteme oraz osłuchiwaliśmy serducho. Wszystko pod czujnym okiem, które w razie problemów naprowadzało nas na właściwie miejsce. Indywidualne podejście i nacisk na praktykę na maksa! Do tego Pan Doktor pokazał nam oglądanie trzeciej powieki co było naprawdę niesamowite. Całe ćwiczenia było kapitalne. Super przeżycie. Jutro znowu nas `gdzieś ciągną` . Tym razem znowu wyjazd z dobrostanu. Uwielbiam ten przedmiot za to! Ale o tym jutro a teraz zostawiam Was z cudownymi zwierzakami ze stacji.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz