Dzisiejszy dzień zaczął się za wcześnie. Jakoś nie mogłam się dobudzić, ale grzecznie wyruszyłam na oddalany od centrum Kampus UJ. Niestety w poniedziałek rano jest tam zimniej niż zwykle. Słuchając o komórkach układu odpornościowego oraz narządach, które wchodzą w jego skład mój organizm poczuł jak dzielne komórki fagocytujące walczą z `czymś` i pod koniec dnia czułam się naprawdę chora. Nie wiem czy z zimna czy z wiedzy, ale jednak. Wykład był prowadzony bardzo spokojnie. Profesor wiedział o czym mówi i w bardzo spokojny sposób, bez chaosu, tłumaczył nam najbardziej podstawowe rzeczy. Bardzo pozytywnie ujął mnie tym, że nie każe uczyć nam się tabelek z wartościami. Stwierdził, że mamy znać różnice i wiedzieć gdzie sięgnąć, a nie uczyć się na pamięć, bo ta jest zawodna. A pomyłka może kosztować zwierzę życie więc lepiej wiedzieć, że są tabele. Takim ludziom powinno stawiać się pomniki. Wykład oprócz części związanej z komórkami i organami pod koniec nawiązał do tematyki szczepień. Na szczęście w weterynarii nie ma problemu, każdy szczepi psa, kota, konia, królika. Jednak dziwne ruchy anty-szczepionkowe wśród rodziców nie są zbyt bezpieczne. Dzięki temu cudownemu osiągnięciu zlikwidowaliśmy epidemie, które dziesiątkowały Europejczyków. Udało się właściwie całkowicie zlikwidować polio czy ospę prawdziwą. To ogromny sukces. Od 9.30 miałam sporą przerwę do 13.30 dlatego wybrałam się po wypożyczone książki na UR. Była moja ulubiona Pani w bibliotece, ale ku mojemu niemiłemu zaskoczeniu nie było już darmowych gazet weterynaryjnych do wzięcia. Ostatnio leżała spora kupka VetPersonel i Weterynaria w praktyce. Strasznie ubolewam, że zabrałam tylko po jednej sztuce. Dzisiaj była jedna jedyna gazeta o żywieniu zwierząt i to dość mocno sponsorowana, ale wzięłam i właściwie przeczytałam ją w przerwie między zajęciami. Później były seminaria prowadzone również bardzo profesjonalnie. Tematyka właściwie ta sama. Była opcja oglądania preparatów, ale skoro wiedzieliśmy na histologii chyba nikt nie został oglądać. Notka późno ponieważ miałam przemiłych gości :) Jutro ciężki dzień... Od 8 do 19.15. Nie wiem jak to przeżyję, ale przecież co nas nie zabije to nas wzmocni - tak przynajmniej działa system odpornościowy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz