wtorek, 16 grudnia 2014

Żabciowy wtorek

Jadąc dzisiaj na zajęcia całą drogę pomstowałam, że kobieta z agronomii miała sprawdzać obecność, ja rano tam jadę i nie sprawdza. I tak marudziłam przez 15 minut. I co? Zrobiła listę! Po czym przeszła moim rzędem, stanęła przy mnie i nagle ` a to moja żabcia, ciebie to pamiętam` potem spojrzała na Julię i `panią też kojarzę`.  Haha! Po czym zrobiłam nam bożonarodzeniowy prezent- na liście narysowała wielki czerwony wykrzyknik i obiecała nam, że obecne 25 osób ma z głowy zaliczenie. Super! Chociaż i tak będę chodzić na agronomię. Jest przezabawnie! Dzisiaj rysowała nam na tablicy buraki i marchewki.Ostatnio złościła się na studentów politechniki, że są wybredni i nic nie warci, bo tylko marudzą co chcą na śniadanie a nie mają pojęcia jak się robi produkty do śniadania. A jej złoty tekst? Owies bez wody jest jak człowiek bez miłości! I oczywiście studenci rolnictwa mają gorzej niż my! Gorzej! Wszyscy mają gorzej! Biolodzy, rolnicy pewnie jeszcze socjologowie i studenci zarządzania państwem. Ale to nic. Będę za nią naprawdę tęsknić. Później ochrona środowiska, Czesia w ogóle jest genialna. Mówi do nas jak do przedszkolaków i wstawia nam śliczne obrazeczki do swoich prezentacji. Lubię ochronę środowiska, przynajmniej nie muszę się wysilać. Przed historią weterynarii zaczęło nam zdrowo odbijać. I tak oto Natalia stwierdziła, że potrafi rysować ptaka z 4 nogami. Widzieliście kiedyś takiego ptaka? Są to specjalne ptaki do chodzenia po górach.
4 nożny ptak górski na którego leci lawina kamieni

Ogólnie dziewczynom puściły wodze fantazji i zaczęły rysować naprawdę dziwne rzeczy. Hot dog Julki też zasługuje na publikację tutaj, bo to dzieło jakich mało we współczesnej sztuce.
Hot dog Julii z ketchupem i prażoną cebulką 

Historia weterynarii z Indianem Jones przeleciała jak zawsze ciekawie. Niedawno była starożytność, a teraz nagle 1 szkoły weterynarii w Polsce i XIX wiek. Szkoda, że takie fajne wykłady się kończą i 20.01 jest już zaliczenie, bardzo szkoda. Później psychologia behawioralna. Zawsze jest bardzo śmiesznie i naprawdę warto chodzić na ten wykład. Dzisiaj omawialiśmy radzenie sobie z trudnymi zachowaniami. Ogólnie jak się dziecko tnie trzeba mu wyraźnie powiedzieć `pociełeś się i dobrze, ale i tak musisz odrobić pracę domową cóż najwyżej cały zeszyt będziesz miał we krwi ` - może to drastyczne, ale strasznie nie rozbawiło. 45 minut zleciało bardzo szybko. Potem obiadek na Czystej i poleciałyśmy wysłać z Natalią pocztówki z postcrossing. Udało mi się dzisiaj zrobić prezentację z biologii - uf! A teraz wracam do biologii komórki, chociaż  mam jakieś lewe nastawienie do tego. Może jednak zjem mandarynkę.

Ale tak na poprawę humoru -koń który kocha skakać :D
Baba z wozu koniom lżej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz